Na początku roku można było spotkać się na serwisach z wiadomością o jednym z pierwszych kasowych sukcesów 2019. “Wędrująca Ziemia” na rynku chińskim sprzedała się znakomicie, osiągając drugą pozycję na tamtejszej liście wszechczasów. Niedługo potem platforma Netflix nabyła prawa do międzynarodowej dystrubucji, dzięki czemu mamy teraz okazję zapoznać się z tą pozycją. Jak wygląda zatem współczesne chińskie kino Sci-Fi?

Jeśli chodzi o technikalia, to nie ma nic do zarzucenia. Stronę wizualną mocno dopieszczono, bowiem efekty wizualne plasują się na wysokim poziomie. Ponadto scenarzyści zadbali, aby na ekranie ciągle się coś działo, ponieważ prawie cały czas dzieje się jakiegoś rodzaju akcja. Niestety jednak jest to tylko ładne opakowanie, ponieważ za tymi dodatkami nie kryje się nic specjalnego. Oparta na powieści Cixin Liu historia opowiada o niezbyt odległej przyszłości, w której z powodu nagłej anomalii Słońca nasz Układ przestał być miejscem przyjaznym dla życia. W związku z tym rozpoczyna się akcja “przetransportowania” Ziemi za pomocą tysięcy wybudowanych na powierzchni planety silników na najbliższy znany układ. Kiedy planeta dociera do Jowisza, gdzie miała za pomocą asysty grawitacyjnej nabrać prędkości, rozpoczynają się prawdziwe problemy.

Powieści nie znam, jednak muszę przyznać, że przynajmniej zarys fabuły brzmi jak ciekawy punkt wyjścia dla przyzwoitej historii. Problem tkwi jednak nie tyle w bezsensowności tego planu (kino już nie takie rzeczy widziało), co w braku postaci. Twórcy poszli po najmniejszej linii oporu, stawiając jedynie na niekończące się pasmo akcji i dopieszczonych efektów wizualnych, zapominając o tym, że w całym tym zgiełku powinna pojawić się chociaż jedna charyzmatyczna postać. Tymczasem na pierwszym planie rządzi sztampowy niesforny chłopak z młodszą przyrodnią siostrą, który przez chęć wyjścia na zewnątrz schronu wpakowuje zarówno ją, jak i siebie w śmiertelne niebezpieczeństwo. Co więcej, jedna z postaci (która miała być czymś w rodzaju comic-relief) po prostu jest… I tyle. Nie ma wkładu w akcję, nie śmieszy zbytnio, innymi słowy jest całkowicie zbędna.

Film ten może i miał potencjał na guilty-pleasure (SPOILER pod oceną), ale jest to typowy średniak, który nie wzbudza żadnych emocji. Ani nie śmieszy, ani nie trzyma w napięciu, jedynie na efekty można popatrzeć. Strata czasu i nic więcej.

5/10

Tytuł Oryginalny: Liu Lang Di Qiu (流浪地球 )

Reżyseria: Frant Gwo

Rok Produkcji: 2019

SPOILER: Ciężko uwieżyć, że film, w finale którego podpala się fragment atmosfery Jowisza, by uchronić Ziemię od zderzenia z nim, może być tak nijaki w odbiorze.