Zeszłoroczny “Avengers: Infinity War” był filmem jedynym w swoim rodzaju. Pomimo przełamania trójaktowej budowy oraz wielkiej ilości wątków i postaci, twórcom udało się nakręcić bardzo dobre kino akcji, którego głównym zadaniem było przygotować widzów na wielki finał. I choć oczekiwania wobec “Infinity War” jeszcze rok temu były ogromne, tak po “Koniec Gry” wymagania wzrosły jeszcze bardziej. Wiadomo było bowiem, że zbudowanie finału dla wszystkich filmów tworzonych od dekady pod sztandarem MCU nie może bazować na tych samych założeniach. Wiadomo było również, że fabuła nie może być przewidywalna. Innymi słowy, “Koniec Gry” był znacznie większym wyzwaniem, niż “najambitniejszy cross-over w historii”. I na szczęście braciom Russo udało się stworzyć niezwykle satysfakcjonujący finał.
Kampania marketingowa ukazywała niewiele szczegółów zwiazanych z fabułą filmu. Natomiast te, które ujrzały światło dzienne, sprytnie oszukały widza, nastawiając na zupełnie inny film. Sprytne oszustwo dość szybko wychodzi na jaw, i bardzo dobrze, ponieważ dzięki temu wszelkie przypuszczenia odchodzą w zapomnienie, pozostawiając miejsce na zupełnie inną fabułę, która nie raz zaskakuje kreatywnością twórców. Ponadto, w odróżnieniu do “Infinity War” odpuszczono tłumaczenia dotyczące budowy świata i powiązań między postaciami. Czas na to już minął, teraz nadeszła pora na pozostawienie miejsca na domknięcia jednych wątków, a otwarcie innych. Ponadto twórcom udało się wysunąć na pierwszy plan (lub lepsze miejsca na drugim) bohaterów utrzymujących się dotąd gdzieś na uboczu w całym tym zgiełku, dając solidne podstawy pod dalszy ich rozwój. Jest to zarazem ogólna zaleta tej produkcji, ponieważ udało się bardzo subtelnie nadać podwaliny pod kolejne produkcje, na które już czekam z niecierpliwością.

Szczególnie dużo komentarzy pojawiło się względem długości tej produkcji. Trzygodzinny metraż nie jest często spotykany w kinie rozrywkowym. Twórcy tłumaczyli takie posunięcie tym, że dadatkowe minuty wymagane były dla odpowiedniego domnknięcia wątków. Czy rzeczywiście było to potrzebne? Niekoniecznie. Szczególnie w drugim akcie zdażają się dłużyzny, które mogłyby spokojnie zostać wycięte, ale w ogólnym rozrachunku film byłby może z dziesięć minut krótszy. Z tego też powodu należy przyznać twórcom, że w dużej mierze odpowiednio wykorzystali dany czas. W odróżnieniu od innych produkcji MCU “Koniec Gry” ma poważniejszy wydźwięk, szczególnie w pierwszym akcie oraz zakończeniu. NIe oznacza to, że całkowicie odpuszczono charakterystyczny dla tych filmów humor, tego równiez nie brakuje, a nawet wybrzmiewa jeszcze mocniej. Mimo wszystko jest on bardziej stonowany i lepiej dopasowany do ogólnego wydźwięku filmu.
Przede wszystkim jednak “Koniec Gry” jest świetnym zwieńczeniem budowanego od ponad dekady filmowego uniwersum. Od pierwszego “Iron Mana”, który miał premierę w 2008 roku, pojawiło się łącznie dwadzieścia jeden produkcji, które nie tylko rozszerzały świat i prezentowały nowe postaci, ale też budowały powoli potężne zagrożenie. Postać Thanosa w MCU znana jest od sceny po napisach do pierwszych “Avengers”, w których to ważną rolę odegrał też jeden z kamieni nieskończoności. Zagrożenie to cały czas czaiło się gdzieś w tle przez te wszystkie lata, toteż niesamowicie ciężkie zadanie mieli twórcy, by zamknięcie tego rozdziału sprostało oczekiwaniom. I to akurat udało się w stu procentach. Zakończenie nie jest prostą bitwą antagonisty z protagonistą, tu potrzeba było czegoś więcej i na szczęście twórcy potrafili wykorzystać potencjał, nawet jeśli nie dokońca ma on logiczny sens.

O “Infinity War” już w dniu premiery mówiono, że w ciągu kilku lat przestanie robić duże wrażenie. Moim zdaniem ten film już schował się w cieniu “Końca Gry”, do którego stanowił jedynie wprowadzenie i krótkie streszczenie dla przygodnych widzów. “Avengers: Koniec Gry” działa wyśmienicie jako zakończenie, jako punkt wyjścia dla dalszego rozwoju uniwersum i jako film dla wszystkich fanów, których zgromadzono przez te wszystkie lata. Jest to popkulturowy fenomen, który w ciągu następnych lat może stać się klasykiem i tego mu życzę.
8/10
Tytuł Oryginalny: Avengers: Endgame
Reżyseria: Anthony i Joe Russo
Rok Produkcji: 2019