Choć slasher czy ogólnie pojęte kino grozy nie jest gatunkiem w Polsce popularnym. Jednak reklamowe hasło twierdzące, iż „W lesie dziś nie zaśnie nikt” to pierwszy polski przedstawiciel tego gatunku jest zdecydowanie na wyrost. Prawdą jednak może być stwierdzenie, że jest to pierwszy udany tego typu film w rodzimej kinematografii, bowiem pomimo licznych wad to dzieło na tyle samoświadome, że dostarcza w pełni zaplanowaną przez twórców rozrywkę.

Grupa uzależnionych od technologii i internetu nastolatków przyjeżdża do pewnego lasu na obóz offline „Adrenalina”, gdzie mają spędzić najbliższe dni na survivalu bez dostępu do żadnych urządzeń. Zostają podzieleni na kilkuosobowe grupy i wyruszają na przygodę. Dla jednej z grup ta przygoda będzie mieć jednak zupełnie inny przebieg, niż zaplanowali to organizatorzy obozu.

Ten film ma swoje wady, o których wspomnę za chwilę, jednak na początku chciałbym rozszerzyć, dlaczego ten film mimo wszystko działa. Twórcy „W lesie dziś nie zaśnie nikt” przede wszystkim nie poszli w stronę poprzednich rodzimych autorów gatunku. Zrozumieli, że aby stworzyć jakikolwiek klimat czy napięcie, nie wystarczy uparcie wrzucać jump scare’y czy ściemnić obraz na całym metrażu. Choć w tym filmie wykorzystano mnóstwo klisz, to zrobiono to umyślnie, a nie na zasadzie wymogów szablonu.

© Akson Studio, Michał Chojnacki

W przedstawionej tu grupce młodzieży mamy poszczególnych przedstawicieli różnych gatunkowych stereotypów, w tym postać Julka (Michał Lupa)- nerda idealnie punktującego każdy popełniony przez bohaterów błąd. I ta postać jest niejako dowodem na dystans, jaki musieli mieć do siebie twórcy w trakcie tworzenia filmu, co nie często się spotyka w polskiej kinematografii, nawet w przypadku niesławnych ostatnich komedii.

Aktorzy również dali radę. Ich postacie, nawet jeśli nie angażują, to są w stanie zwrócić uwagę, mimo tego że z kanwy gatunku wynika, kogo pożegnamy. Od strony wizualnej jest bardzo dobrze, zwłaszcza w kwestii efektów praktycznych. Prawda, czasem widać, że aktorzy mieli problem z grą w charakteryzacji, jednakże nie jest to problem na tyle widoczny, by uznać to za wadę. W tym filmie z dużą dozą dystansu znalazła się też furtka dla powagi. I niestety wprowadziło to nieco chaosu. 

W filmie nadchodzi moment, kiedy twórcy chcą wprowadzić do historii szczyptę dramatu. I mimo, że ten również jest całkiem sprawnie napisany, to mocno kłóci się z wizją luźniejszego seansu. Innymi słowy film nie decyduje się, jaki kierunek obrać, postanawiając ugrać oba jednocześnie. To niestety sprawiło, że pojawia się problem z odbiorem, czy jest to bardziej komedia, czy wręcz przeciwnie.

„W lesie dziś nie zaśnie nikt” jest całkiem sprawnie zrealizowanym horrorem. Twórcy podchodząc do produkcji z dużym dystansem stworzyli film, który poza strachem dostarcza zaskakująco dużo zamierzonego humory. Nawet mimo drobnych niedociągnięć nie można zarzucić twórcom, że stworzyli film czysto według szablonu, nawet jeśli wykorzystali niemal każdy możliwy stereotyp. Dzieło nie oryginalne, ale zapewniające dobrą rozrywkę i z pewnością punkt obowiązkowy dla wielbicieli gatunku.

6/10

Tytuł Oryginalny: W lesie dziś nie zaśnie nikt

Reżyseria: Bartosz M. Kowalski

Rok Produkcji: 2020