W trzecim numerze „Szybkich Recenzji” omówię filmy, które miały premierę 17 i 24 stycznia.

DOKTOR DOLITTLE (Dolittle)

Reż. Stephen Gaghan
© Universal Pictures

Ten film, to pewnego rodzaju doświadczenie. Zazwyczaj przemontowywanie filmów na ostatnią chwilę, robione w nadziei na większe zyski, nie działa najlepiej. Kim musiała być jednak osoba, która po zobaczeniu finalnego efektu go zatwierdziła. „Dolittle” bardzo szybko przestaje udawać historię, a zmienia się w niekończący się ciąg okazji do gagów, które w najlepszym przypadku są tylko męczące. „Fabuła” nie posiada również postaci- Downey Jr. nie udźwignął pierwszoplanowej roli, a jego nowy filmowy podopieczny to ciekawy przypadek bohatera ekstremalnie nijakiego. Jego rozwój odbywa się całkowicie poza planem, a w dodatku nie ma żadnego czynnego udziału w wydarzeniach. Dolittle jest jednym wielkim zlepkiem masy pomysłów wrzuconych bez żadnego ładu, zmontowanych byle jak, a ponadto jest filmem, w którym nie czuć nawet odrobiny włożonego serca. Film tak zły, że jest po prostu zły.

2/10

PSY 3. W IMIĘ ZASAD

Reż. Władysław Pasikowski
© Bartosz Mrozowski

Wszystkim zainteresowanym odpowiem od razu- „Psy 3” zupełnie nie działają, jako dokończenie historii postaci z kultowego już filmu. W pierwszych „Psach” poza silnymi charakterami mocno działał klimat zmian ustrojowych i wiążącej się z nimi niepewności, a to tylko początek. W najnowszej części klimatu nie ma wcale, a podstarzałe postaci to po prostu podstarzałe postaci. Twórcy próbują tworzyć iluzję wszechobecnej korupcji, jednak stworzono ją na bardzo małej skali, która nie wytrzymuje próby finałowej sceny. Mimo to film dość dobrze działa po odarciu go z tytułu i legendy jako proste kino sensacyjne, które znajduje się o kilka szczebli wyżej od ostatnich dokonań Patryka Vegi. Gdyby twórcy od razu szli w tę stronę, nawet z tymi samymi aktorami, to jestem pewien, że widzowie i krytycy zamiast zajmować się porównaniami do „Psów”, zajmowali by się oceną kina gatunkowego. Tak więc „Psy 3” to po prostu małe kino akcji i nic więcej.

6/10

GORĄCY TEMAT (Bombshell)

Reż. Jay Roach
© Hilary B Gayle

Twórcy próbowali omówić sprawę Rogera Aisle’a w podobnej konwencji, jak „The Big Short” zrobił to o kryzysie z 2008 roku. Jest tu trochę łamania czwartej ściany oraz zabaw z montażem. Jednak zabrakło tu zrozumienia zasad działania tej konwencji. Twórcy nazbyt uwierzyli, że da się opowiedzieć tę historię pozbawiając postaci charakteru, w zamian dodając pod nimi podpisy z ich nazwiskami. Historię opowiedzianą z perspektywy trzech bohaterek zmontowano może nie chaotycznie, ale wystarczająco źle, by z łatwością się pogubić. A nawet jeśli z nadzwyczajną uwagą uda się śledzić przebieg wydarzeń, to i tak wiele więcej się nie zyska. Nie tak całkiem dawno stacja HBO wypuściła miniserial „The Loudest Voice”, który przedstawia tę historię znacznie lepiej, z dużo większym zaangażowaniem, a już na pewno o wiele mocniej uderzając w sedno sprawy.

6/10

PROXIMA

Reż. Alice Winocour
© Canal+, Dharamsala, Ciné+, Film- und Medienstiftung, NRW, France 3, CinémaPandor

Sara (Eva Green) jest astronautką przygotowującą się do misji kosmicznej. Jest to spełnienie jej marzeń, jednak wiąże się ono z rozstaniem na długi czas z córką. Film w dość surowy sposób ukazuje długie przygotowania do startu, a jednocześnie niezwykle mocno działa na sferę emocjonalną. „Proxima” nie jest filmem o dokonywaniu wyborów, a radzeniu sobie z konsekwencjami po ich podjęciu i w tym leży jego największa siła. Choć styl filmu jest surowy, a wręcz sterylny, to nie da się nie przejść obok uczuć postaci. Twórcy nie ukrywają, że jest to hołd dla astronautek, które musiały zmierzyć się z podobnymi problemami i jest to hołd bardzo udany, bogaty nie tyle w interpretacje, co wrażenia.

8/10

1917

Reż. Sam Mendes
© Universal Pictures and Storyteller Distribution Co.

Jeden z najgłośniejszych kandydatów do otrzymania tegorocznego Oscara jest filmem, który można określić mianem rzemieślniczego arcydzieła. Fabuła jest bardzo prosta, ale droga do wykonania przez bohaterów zadania obfituje w doznania, jakich kino rzadko doświadcza. Roger Deakins wspiął się na wyżyny swojego kunsztu, tworząc rewelacyjne zdjęcia, czego najznamienitszym przykładem jest scena z flarami w zrujnowanej miejscowości. Choć film można podciągnąć pod antywojenny komentarz, to nie da się ukryć, że głównym zamierzeniem twórców było dostarczenie widzom wojennego doświadczenia i ten film w stu procentach je zapewnia. Film  powstał tak, aby stworzyć iluzję ciągłego ujęcia bez cięć, co pozwala mocniej wczuć się w historię. Dzięki szczerości twórców co do swoich zamiarów powstał film, który spełnia wszystkie założenia i jest dziełem spełnionym.

8/10