Adaptacje powieści Stephena Kinga wywołują zazwyczaj jedną z dwóch reakcji: zachwyt lub śmiech. Niestety częściej zdarza się ta druga, jak choćby w przypadku “Mrocznej Wieży”. Nie są to raczej spektakularne wpadki, a raczej zwykłe średniaki, do których zalicza się również najnowsza wersja “Smętarza dla zierzaków”. Fabuła opowiada o rodzinie Creedów, przeprowadzającej się z Bostonu do małej miejscowości, by rozpocząć całkiem nowe życie. W lesie niedaleko od ich nowego domu znajduje się cmentarz dla zwierząt, który skrywa niebezpieczną tajemnicę.
Każdy, kto w obejrzał chociaż raz jakąś nieudaną adaptację powieści Kinga, zapewne domyśli się, co poszło tu nie tak, ponieważ “Smętarz dla zwierzaków” powiela dokładnie te same znane błędy. Przede wszystkim King w swoich prozach umieszcza dużą ilość wątków, zdarzeń, itd., które nadają historiom głębi, ale w żaden sposób nie potrafią się zmieścić w zwykłym metrażu. Twórcy filmu niejako poszli na kompromis, jednak nadal można odczuć, że coś w opowiadanej historii nie zostało do końca rozwinięte. Ponadto scenariuszowi brakuje ogłady, bowiem najbardziej widoczne są skokowe zmiany w charakterze następujących po sobie scen. Klimat potrafi bardzo szybko i bez ostrzeżenia się zmienić, ale nie w ten pozytywny sposób, który zaskakuje widza czymś innym, niż przewidzianym rozwojem zdarzeń. Tu wszystko przebiega zbyt klasycznie.
Problemy są również z samym budowaniem napięcia. Twórcy wykorzystali technikę z pozostałych średnich adaptacji czy innych filmów grozy, tzn. próbowali nadać zwykłym przedmiotom, zwierzętom, itp. mroku poprzez dodanie “niepokojących” efektów dźwiękowych. W ten sposób nie tylko przebieg historii jest przewidywalny (i to dla tych, którzy nie czytali książki), ale też nudny, gdyż niczym nowym nie zaskakuje- taka szkoła grozy lat 90tych. Nie brakuje tu również motywów niezamierzenie komicznych, czego najlepszym przykładem są często ukazujące się w kadrze pędzące po pobliskiej szosie ciężarówki (nikt nie przewidzi, co się wydarzy i w jaki sposób).
Wiele elementów budujących klimat małej, rzekomo przytulnej miejscowości, pojawia się tylko w pojedynczych scenach. Tu najlepszym przykładem jest procesja pogrzebowa, wykorzystana m.in. w zwiastunie filmu, a która w rzeczywistości ukazała się tylko w jednej z pierwszych scen. Wygląda to trochę tak, jakby próbowano przemycić do filmu jak najwięcej elementów z powieści. Szkoda tylko, że nie posłużono się nimi, by faktycznie zbudować napięcie. O grze aktorskiej trudno coś więcej powiedzieć, ponieważ… jest OK. Niczym się nie wyróżnia, po prostu jest.
“Smętarz dla Zwierzaków” to film, którego największym przewinieniem jest brak wizji. Twórcy licząc na falę popularności wzbudzoną przez “To” i zbliżającą się drugą część tego samego obrazu uznali, że taka klasyka sama się wybroni, w końcu to King. Brak starannej selekcji, upychanie dużej ilości motywów oraz przestarzałe zagrania dały niestety w efekcie średni film, który jedynie poszerza kolekcję wstydu ekranowego Kinga.
6/10
Tytuł Oryginalny: Pet Sematary
Reżyseria: Kevin Kolsch, Dennis Widmyer
Rok Produkcji: 2019