Joon-ho Bong może kojarzyć się polskiej widowni głównie z dwoma ostanimi produkcjami: „Snowpiercerem” czy „Okja”. Pierwszy film to niecodzienne kino akcji osadzone w pociągu przewożącym ostatnich żywych ludzi w mroźnym postapokaliptycznym świecie; drugi natomiast przedstawia losy małej dziewczynki, która próbuje uratować swoją… gigantyczną świnkę przed chciwą korporacją. Oba filmy są oryginalne i warte obejrzenia (choć w przypadku „Okja” trudno jest określić, do kogo produkcję kierowano), jednak nie miały w sobie tego czegoś, co sprawiłoby, że Joon-Ho mógłby być określony jako ktoś więcej, niż ten reżyser od interesujących dziwnych filmów. Tymczasem przy jego najnowszej produkcji zdarzył się swego rodzaju cud, gdyż „Parasite” jest filmem wybitnie wyróżniającym się z jego filmografii pod wieloma względami.

© CJ Entertainment

Twórca, podobnie jak w swoich poprzednich filmach, skupia się na relacjach społecznych. Jednak w przypadku „Parasite” fabuła schodzi na ziemię, by przedstawić wydarzenia z perspektywy pewnej czteroosobowej seulskiej rodziny, żyjącej z prostych dorywczych prac oraz wykorzystującej wszystko, co można uzyskać za darmo i niekoniecznie za czyimś przyzwoleniem. Jednym z członków rodziny jest niedoszły student Gi-Woo, który pewnego wieczoru otrzymuje od swojego znajomego propozycje udzielania korepetycji z angielskiego pewnej dziewczynie z bogatego domu. Gi-Woo przyjmuje ofertę i z powodzeniem zostaje przyjęty w domu, w którym szybko odnajduje okazję, by ściągnąć podstępnie do niego wpierw swoją siostrę, a później ojca i matkę.

© CJ Entertainment

Tytuł filmu silnie koresponduje z fabułą, w której relacje międzyludzkie porównywane są do sposobu funkcjonowania pasożytów. Filmowa rodzina, wnikając powoli do domu państwa Park, wypiera sprytnymi sposobami starą służbę, by móc w pełni korzystać z jego dobrodziejstw. Jednakże autor nie zatrzymuje się tylko na tym podobieństwie, wyrażając prosty pesymistyczny przekaz. Joong-Ho Bong bowiem odrobił swoje lekcje biologii, nie zapominając o innych rodzajach koegzystencji organizmów, z których w przypadku tego filmu na przeciwnej stronie silnie wybija się komensalizm. Ten zabieg sprawił, że ukazanie pasożytniczej strony społeczeństwa wzbiło się na wyższy poziom, ukazując w bardzo subtelny sposób, że czerpanie korzyści z cudzej pracy niekoniecznie musi polegać na wyzysku. „Parasite” tym samym staje się obrazem walki między dwoma siłami, a tytułowe pasożytnictwo jest jedynie punktem zaczepienia.

Ponadto Joong-Ho Bong daje liczne wskazówki do innych interpretacji. Choć główna oś fabularna jest prosta, zrozumiała i podana w atrakcyjnej formie, to nie brakuje tu widocznych punktów zaczepienia, które są równolegle rozwijane na różne sposoby, oraz które mogą wpłynąć na ostateczny odbiór filmu. Jest to jedna z tych produkcji, które z każdym następnym razem zdają się opowiadać inną historię i to jest jedna z największych sił scenariusza. Nie można zapomnieć również o sposobie realizacji- zdjęcia są tu bowiem cudowne. Choć historia toczy się w warunkach świata rzeczywistego, to Kyung-Pyo Hong wprowadza do niego fantazyjny, momentami oniryczny klimat. Ponadto nie brakuje tu również doskonałego humoru, który pojawia się w idealnych momentach, nie burząc przy tym narracji.

© CJ Entertainment

Joong-Ho Bong stworzył obraz, który może się okazać jego magnum opus oraz który potrafi przekazać trudne zagadnienia w bardzo przystępnej formie, zachowując przy tym powagę swojej treści. „Parasite” to film, który w niezwykle biologiczny sposób podchodzi do portretu społeczeństwa, nie popadając w proste i jednoznaczne rozwiązania i m.in. za to należy mu się uznanie.

9/10 oraz Jeansowa Kurtka Uznania

Tytuł Oryginalny: Gi-saeng-chung (기생충)

Reżyseria: Joong-Ho Bong 

Rok Produkcji: 2019