W recenzji „Bożego Ciała” wspominałem, co sądzę o wcześniejszych filmach Jana Komasy, toteż nie będę się powtarzał. Nadszedł czas, aby przemyśleć, czy współpraca tego reżysera ze scenarzystą Mateuszem Pacewiczem była tylko jednorazowym sukcesem, czy też jest to duet idealnie się uzupełniający. „Sala Samobójców. Hejter” może ma pewne braki w stosunku do „Bożego Ciała”, jednakże jest to film na tyle kompetentny, że można bez przeszkód stwierdzić, że polska filmografia wzbogaciła się o nowe ważne osobistości.

© Jarosław Sosiński, Naima Film

Tomek Giemza (Maciej Musiałowski) zostaje wykreślony z listy studentów prawa z powodu plagiatu pracy. Ukrywa ten fakt, aby nie stracić stypendium z fundacji państwa Krasuckich, w których córce się podkochuje. Przypadek sprawia, że dostaje szansę na zatrudnienie w firmie PRowej, zajmującej się w dużej mierze osłabianiem zasięgów konkurentom ich klientów. Ambitny chłopak wykorzystuje otrzymane narzędzia, by polepszyć swoją pozycję, jednakże jego działania zaczynają zmierzać ku tragedii.

Pojęcie hejtu w internecie nie jest nikomu obce. Z drugiej strony jest to słowo, którego znaczenie bardzo łatwo jest zmienić w zależności od sytuacji. Ponadto problem z tym słowem polega również na tym, iż bardzo łatwo jest je strywializować, w wyniku czego winnym nie okazuje się dane działanie, co po prostu urządzenie. Dlatego też hejt jest jednocześnie słowem możliwym do przedstawienia na różnorakie sposoby, a także możliwym do zaprzepaszczenia na jeszcze więcej sposobów. Duet Komasa/Pacewicz jako podłoże do swojej historii wybrali ambicję rozwijaną na niewłaściwym polu, zmierzającą do paradoksalnie odwrotnych skutków. FIlm porusza bardzo dużą ilość wątków pobocznych, które w pewnym momencie stają się zbyt liczne, ale które w dużej mierze otrzymując odpowiednią ilość czasu są w stanie przybliżyć znaczenie tego słowa.

© Jarosław Sosiński, Naima Film

Ukazane w tym filmie postaci nie są jednowymiarowe. Nawet jeśli nie mają zbyt wiele czasu, to scenariusz ukazuje je w tak naturalnym świetle, iż można uwierzyć w ich głębię. Przy ukazanym tu naporze wątków, jest to dowód na to, jak świetnym scenarzystą jest Mateusz Pacewicz, który zdołał nad tym wszystkim zapanować, i choć na granicy drugiego i trzeciego aktu tempo gwałtownie wyhamowuje, to koniec końców wszystko zostaje doskonale dopięte. I tu pojawia się teraz problem, czy należało z filmu odrzucić niektóre wątki, czy też wręcz przeciwnie, dać im nieco więcej czasu. Finał tego filmu jest niezwykle mocny, znajdujący na dodatek w pewnym sensie swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości i jestem przekonany, iż bez tych wszystkich licznych akcentów nie byłby tak silny.

Ogromna ilośc poruszanych problemów uniemożliwia mi omówienie każdego aspektu oddzielnie, dlatego dość ogólnie podsumuję, iż „Sala Samobójców. Hejter” odzwierciedla z dużym szacunkiem zarówno do tego słowa, jak i filmowych postaci, zagrożenia związane z niewłaściwie kierowaną siłą. Pomimo tytułu film tak naprawdę jest niezależnym dziełem, w którym umieszczono jedynie kilka smaczków w stosunku do pierwszej „Sali Samobójców”. Współczesne kino moralnego niepokoju w najlepszym wydaniu.

8/10

Tytuł Oryginalny: Sala Samobójców. Hejter

Reżyseria: Jan Komasa

Rok Produkcji: 2020