Zakończenie każdej Trylogii, sagi czy po prostu zbiorowych historii zazwyczaj musi sprostać licznym oczekiwaniom ze strony fanów. Poza podstawowymi, dotyczącymi domknięcia wątków, wielu oczekuje spotęgowania widowiskowości, epickich momentów i wszystkiego innego, co można byłoby zamknąć w jednej wspólnej kategorii- satysfakcji. Nie dziwi zatem fakt, że zakończenia- zwłaszcza popularnych serii- niosą za sobą głośny okrzyk niezadowolenia, że twórcy postanowili wybrać inną, niż wyobrażoną przez widza drogę. Nie będę oszukiwał, że do ostatniej części nowej trylogii „Gwiezdnych Wojen”- „Skywalker. Odrodzenie”- podchodziłem neutralnie, ponieważ również miałem swoje oczekiwania. Liczyłem się z ryzykiem, że mogę opuścić salę kinową z pewnym rozczarowaniem, ale miałem przynajmniej nadzieję na to, że twórcy zaoferują chociaż typową, oglądalną, trójaktową historię, na której będzie można chociaż przyjemnie spędzić czas. Tymczasem „Skywalker. Odrodzenie” jest tworem, którego nie można nawet nazwać pełnoprawnym filmem.

© Lucasfilm

Coś, co miało stanowić klamrę nie tylko dla nowej trylogii, ale również dla całej, dziewięcioczęściowej sagi Skywalkerów, jest filmem nadzwyczajnie miałkim, robionym w pospiechu i bez opieki kompetentnej korekty. „Skywalker. Odrodzenie” przypomina w swoim kształcie pomysł na conajmniej dwie części, które złączono na szybko, gdyż ktoś w ostatnim momencie przypomniał sobie, że trylogia składa się z trzech części, a druga już powstała. Tym dziwniejsze jest to, że nie widać nawet najmniejszych prób złagodzenia nadmiaru wątków i ekspozycji. Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest tragiczny wręcz montaż, który potrafi przeskakiwać bez powodu między ujęciami nawet kilkanaście razy na minutę. I żeby to trwało tylko chwile, ale po pierwszym akcie trzeba pogodzić się z tym, że będzie to cecha charakterystyczna filmu. 

© Lucasfilm

Ten bezsensowny pośpiech, zaburzający pracę nawet najbardziej skupionych umysłów, co i rusz ukazuje nam nowe postaci, nowe zwroty akcji, nowe lokacje, byle tylko pokazać, że ten świat jest bogaty. W rzeczywistości jednak twórcy chwycili się najpotężniejszej znanej im broni, jaką jest fanserwis. Co i rusz można wyodrębnić odniesienia do poprzednich części, książek, itd., tyle że na pierwszy rzut oka widać, że te elementy nie mają najmniejszego znaczenia dla fabuły, gdyż jedyne, co potrafią wprowadzić, to tylko dodatkowy chaos dla i tak entropicznej fabuły. A propos zwrotów akcji, twórcy wyjaśniają tu pewne wątki w sposób bardzo przewrotny i równie niespodziewany, co nie angażujący. Jak można się spodziewać, wiele ważnych elementów wprowadzono dopiero w tym filmie. 

© Lucasfilm

Przy tak intensywnym doświadczeniu trudno jednak zadziwić się, skoro ani na moment nie pozwala się na odrobinę oddechu. Zwłaszcza jeden, potężny twist fabularny, absolutnie nie działa choćby przez to, że nic w poprzednich dwóch częściach nawet w najmniejszym stopniu nie wskazywało na taki rozwój wydarzeń. Widz został po prostu rzucony na głęboką wodę, z której równie szybko wypływa. Poza tym pominięte zostają ważne postaci choćby z „Ostatniego Jedi”. Szczerze mówiąc nawet nie jestem zły na same twisty czy brak fabuły, co na całkowity brak przywiązania twórców do tego co stworzyli. O „Skywalker. Odrodzenie” nie da się opowiedzieć w jakikolwiek angażujący sposób. Co więcej, film ten jest jednocześnie niezapamiętywalny. Może to kontrowersyjne stwierdzenie, ale nawet niesławne Prequele stoją o klasę wyżej ot tego czegoś, gdyż pomimo scenariusza wątpliwej jakości jednak co jakiś czas się do nich wraca i odwołuje. Tymczasem „Skywalker. Odrodzenie” jest tylko obietnicą, która zapomniała, że miała być filmem. 

Jeśli argument o tym, że pomimo wad „Skywalker. Odrodzenie” to czysty fanserwis oraz że zrobiony został typowo dla fanów (jak „Endgame”), to mam dobrą radę. Wystarczy przejść się do dużego sklepu, w którym można przebierać w gadżetach ze świata Gwiezdnych Wojen. Miks może tak samo obszerny, ale w porównaniu z filmem ma przeważające zalety. O tym, który gadżet obejrzeć, można zdecydować samemu, a jeśli nie zdecydujesz się na zakup, to cała atrakcja jest za darmo. 

5/10

Tytuł Oryginalny: Star Wars: The Rise of Skywalker

Reżyseria: J.J. Abrams

Rok Produkcji: 2019