Jeżeli ktokolwiek w Polsce ten film pamięta, to prawdopodobnie nie z powodu jakości artystycznej czy czegoś zupełnie przeciwnego. Premierę “Pułapki Czasu” pierwotnie zaplanowano na marzec 2018, później przesunięto ją na kwiecień, a w międzyczasie na ekranach kin pojawiły się zwiastuny (również z polskim dubbingiem). I nagle parę tygodni przed premierą pojawiła się wiadomość, że “Pułapka Czasu” na ekrany polskich kin nie trafi m.in. ze względu na słabe przyjęcie w USA i innych krajach. Nie zdziwię się zatem, że mało kto sięgnął po ten film po wydaniu krążków DVD czy pojawieniu się na serwisach streamingowych. Pora więc nieco rok po planowanej i niedoszłej premierze przyjrzeć się temu tytułowi i sprawdzić, co właściwie nas ominęło.

Główną bohaterką jest Meg Murray (Storm Reid), nastolatka, której ojciec- Dr Alex Murray (Chris Pine) zaginął ponad cztery lata temu, a który był znanym naukowcem NASA. Tęskniąca za nim dziewczyna nie potrafi się odnaleźć wśród młodzieży w szkole, ma trudności w nauce i pragnie się dowiedzieć, co właściwie się stało. Tymczasem jej młodszy brat, Charles Wallace (Deric McCabe), który enruzjastycznie podchodzi do każdej sprawy, nawiązuje kontakt z panią Whatsit (Reese Witherspoon), która wraz z panią Who (Mindy Kaling) i Which (Oprah Winfrey) może pomóc w odnalezieniu ojca. Rozpoczyna się podróż pełna przygód i niebezpieczeństw w najdalsze zakątki wszechświata. Brzmi jak wstęp do może i dziwnego, ale potencjalnie nienajgorszego seansu? Uwierzcie mi, starałem się napisać ten wstęp najlepiej, jak umiałem.

© Disney Enterprises, Inc.

“Pułapka Czasu” oparta jest na powieści Madeleine L’Engle, której nie miałem okazji czytać, więc nie odniosę się do tego, na ile wiernie oddano jej treść i przekaz (choć mam nadzieję, że źle). Film w założeniu stara się sprzedać fantastyczno-naukową przygodę, w której dzięki pewnemu odkryciu związanym ze splątaniem kwantowym możliwe staje się przeniesienie się do dowolnego miejsca wszechświata w mgnieniu oka. Jednak już po ukazaniu się trójki pań szybko okazuje się, że o jakiejkolwiek zabawie nauką można zapomnieć, gdyż całość przypomina jeszcze dziwniejszą wersję burtonowskiej Alicji w kranie czarów, gdzie sensu lepiej nawet nie szukać. Innymi słowy jest to dziwna mieszanka, której twórcy nie potrafili wymieszać w apetyczy sposób. Inną bolączką są sami bohaterowie, a raczej sposób ich napisania.

© Disney Enterprises, Inc.

Mały Charles Wallace (tak, kilkuletnie dziecko jest nazywane w ten sposób aż za często, radzę się przygotowac) mógłby być sympatyczny, mądry i przy okazji zabawny, ale scenariusz obdarował go mocą nieustającego słowotoku, która w dość krótkim czasie potrafi uprzykrzyć wizerunek postaci. Jeżeli chodzi o główną bohaterkę, Meg, to twórcy próbują sprzedać jej postać jako tą najmądrzejszą i zaradną, która w każdej sytuacji znajdzie odpowiednie rozwiązanie. Problem w tym, że te cechy wykorzystane są w maksymalnie trzech wersach, z czego dwa pojawiły się gdzieś przy okazji bez wpływu na fabułę. Za to ta jedna linijka to czysta perła braku zrozumienia definicji naukowych. Opis całego wątku trwałby dłużej, niż jest tego wart, ale tylko doradzę potencjalnym widzom, aby przeczytali, czym jest asysta grawitacyjna i przypomnieli sobie nabytą wiedzę w scenie z wielkim tornado. A, jeszcze jest Calvin (Levi Miller), który wyruszył z Meg i Charlesem Wallacem w podróż przy okazji, ale skoro wspomniałem o nim dopiero teraz, to nie muszę dodawać, jaki ma udział w podróży.

© Disney Enterprises, Inc.

Ewentualną zaletą tego filmu mogła być scenografia. Choć jej zakres waha się od generycznych widoków z każdego innego CGI fantasy do zjawiskowych, to te udane scenerie potrafią stworzyć wspaniały kadr. Niestety przez dość długi czas można odnieść wrażenie, jakby twórcy nie bardzo potrafili wykorzystać otrzymany plan. Efektem tego są sceny, które powstały dla trailerów, ewentualnie dla dobrych kadrów, a które nie łączą się bezpośrednio z filmem. Ponadto pewne elementy próbowano na siłę udziwnić, czego najlepszym przykładem jest krocząca gdzieś z tyłu ogromna postać pani Which/Winfrey, która wygląda po prostu przerażająco.

© Disney Enterprises, Inc.

Sumując poszczególne punkty ukazuje się film pozbawiony pomysłu, niezdecydowany między nauką a magią, nieposiadający postaci oraz snujący fabułę w taki sposób, że ciężko cokolwiek o niej powiedzieć bez zająknięcia. Czasami takie obrazy posiadają jakiś zakopany i niewykorzystany potencjał, który czai się gdzieś pomiędzy kolumnami nijakości, ale w tym przypadku twórcy rozwijali projekt po prostu go pozbawiony. “Pułapka czasu” to zwykła strata czasu, którą ciężko polecić nawet miłośnikom złego kina.

3/10

Tytuł oryginalny: A Wrinkle In Time

Reżyseria: Ava DuVernay

Rok Produkcji: 2018