Jeśli ktoś nie zna pokemonów choćby ze słyszenia, to prawdopodobnie nie istnieje. Kieszonkowe potwory od ponad dwóch dekad przewijają się w światowej kulturze, od gier (z których się wywodzą) po serial, filmy pełnometrażowe, gadżety, itd. Jedną z gier był właśnie “Detektyw Pikachu”, który doczekał się ekranizacji. Projekt może nie zyskałby szerszego rozgłosu, gdyby nie fakt, że ekranizacja jest aktorska, a co za tym idzie, wzrosła ciekawość powodowana tym, jak zaprezentowane zostaną pokemony w, powiedzmy, urzeczywistnionej wersji. Jak poradzili sobie z tym zadaniem twórcy i jak wygląda sam film?
21 letni Tim Goodman (Justice Smith) wiedzie spokojne życie w nowej (iezbyt ciekawej) pracy gdzieś w małej miejscowości. Wszystko się zmienia w momencie, gdy otrzymuje wiadomość o zaginięciu ojca, policjanta z Ryme City. Po dotarciu na miejsce spotyka Pokemona swojego ojca, Pikachu (głos- Ryan Reynolds), którego mowę rozumie tylko on. Zaczyna się poszukiwanie, w trakcie którego niejedna tajemnica wyjdzie na jaw.

Film sam w sobie jest, nie oszukujmy się, średni. Fabuła jest znana jak świat i już po przedstawieniu głównego wątku bez problemu można przewidzieć zakończenie. Oddać trzeba sprawiedliwość, że twórcy próbowali wprowadzić parę twistów fabularnych, ale sama przygoda raczej nie zaskoczy niespodziankami. Prawie wszystkie postacie są papierowe, posiadające po jednej cesze charakteru. Nie mówię że nie są sympatyczne, po prostu nie oferują niczego więcej poza rozrywką. Sam film posiada również bardzo źle poprowadzony prolog. Pomijając pierwszą scenę, samo przedstawienie głównego bohatera wypada dość karykaturalnie i potrafi zniechęcić do seansu. Dalej na szczęście jest lepiej.
“Detektyw Pikachu” jest średnim filmem ze sztampową akcją, ale mimo to jest dość przyjemny w odbiorze. Przede wszystkim złożyła się na to spójność projektu. Od początku do końca film wie, co chce przekazać i nie bawi się w namnażanie niepotrzebnych wątków, co tak często jest spotykane. Twórcy są szczerzy wobec widza i nie udają, że przekazują coś ponad prostą opowieść detektywistyczną z pokemonami, przeznaczoną raczej dla młodego widza. Ponadto dodatkową atrakcją są same pokemony, których projekt bardzo sympatyczny.

W trakcie zdjęć przy tworzeniu tych stworków stworzono kukiełkowe wersje, które posłużyły do pomocy przy ich komputerowej animacji. W dużej mierze widać włożoną pracę, choć niestety czasami efekty kuleją. Twórcom udało się też wykreowanie miasta Ryme, w którym pokemony i ludzie mają te same prawa. Nie przesadzono z wymyślnym designem, wyraźnie widać że jest to mocno zmieniony Londyn, ale dzięki temu na pierwszy plan wysunięto najważniejszą atrakcję, czyli pokemony. Poza tym, pomimo jednowymiarowych postaci, sam tytułowy bohater, a raczej jego głos, to najlepsza decyzja twórców. Ryan Reynolds (m.in. “Deadpool”) świetnie wczuł się w swoją postać, bawi oraz zgrabnie balansuje na granicy dozwolonego dla młodej widowni dowcipu, dzięki czemu dorośli również mogą szukać niewymuszonej rozrywki.
“Detektyw Pikachu” to film nie do końca udany, ale mimo wszystko oferuje dokładnie to, co obiecywał. Dużo tu pokemonów, humoru, nienajgorszej akcji, nawet mimo przewidywalności i tylko jednej zwracającej uwagę postaci. Prosta, ale sympatyczna historia dla młodszej (ale nie za bardzo) widowni oraz dorosłych fanów Pokemonów.
6/10
Tytuł Oryginalny: Pokémon Detective Pikachu
Reżyseria: Rob Letterman
Rok Produkcji: 2019