Grupa studentów przyjeżdża do obiektu wypoczynkowego na odbycie praktyk z hotelarstwa. Muszą zmagać się z wyjątkowo despotyczną menadżerką oraz otrzymanymi od niej zadaniami, a przede wszystkim z wielką tajemnicą obiektu, która zacznie rzucać na nich coraz większy cień.

Zeszłoroczny debiut Jagody Szelc odbił się głośnym echem wśród krytyków i widzów uważnie śledzących polskie kino. Zrealizowany z pomysłem, gęstym klimatem oraz niezwykłymi zdjęciami obraz nie pozostawiał obojętnym nikogo, kto miał okazję go obejrzeć oraz sprawił, że nazwisko reżyserki stało się jednym z ważniejszych do obserwowania. Jeżeli ktoś obawiał się, że po “Wieży. Jasny Dzień” nie uda się twórczyni stworzyć dzieła choćby zbliżonego do debiutu, to z całą powenością uspokajam, że seans “Monumentu” rozwieje wszelkie wątpliwości. Jednocześnie jednak ostrzegam, że niniejsza recenzja nie zaliczy się do klasycznego opisu poszczególnych elementów. Wynika to z tego, że niezwykle łatwo jest w tym przypadku zdradzić kluczowe elementy fabuły. Co prawda nie prowadzi ona do twistu, którego nie jest się w stanie przewidzieć, a wielu widzów już w trakcie pierwszych kilkunastu minut domyśli się go, jednakże znaojmość konceptu przed seansem moze przeszkodzić w doświadczeniu tego filmu.

Jagoda Szelc nie ukrywa w swoich wywiadach, że uwielbia słuchać różnorakich interpretacji swoich dzieł. “Monument” idealnie wpasowuje się w obraną przez nią arytstyczną ścieżkę. W czasie trwania seansu pojawia się wiele drobnych elementów, które w zależności od momentu zauważenia lub trudu włożonego w dopasowanie do całości mogą znacząco wpłynąć na ostateczny odbiór, nie zaburzajac przy tym pomysłu wyjściowego. Jest to swego rodzaju przygoda, rozegrana w klimacie rodem z “Wieży…”, tzn. przesączonym tajemnicą, mrokiem oraz posiadającym nadprzyrodzony pierwiastek. Ponadto jest to film, który trudno zakwalifikować do konkretnego gatunku, choć najbliżej jest mu do kina grozy.

Źródło: Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna

Film ten jest również ciekawym doświadczeniem z zupełnie innego powodu. Został on zrealizowany w ramach projektu dyplomowego łódzkiej szkoły filmowej, w którym niemal wyłącznie zagrali kończący w niej naukę studenci aktorstwa. Ten element wprowadza sporo swieżości pasującej do fabuły, ale też daje inny powód, przez który “Monument” robi niemałe wrażenie. Pod koniec filmu jest dosyć długi wątek, który można określić mianem “ceremonii” lub “rytuału”. Reżyserka filmu twierdzi, że takiej sceny nie da się zaplanować, i może jest to prawda. Nie ulega wątpliwości, że trzeba jednak posiadać talent, aby zrealizować ją z taką perfekcją. Co więcej, wątek ten ani przez chwilę nie wydaje się sztuczny, nie wywołuje uśmiechów, tylko hipnotyzuje. Jest to coś, czego z takim rozmachem nieczęsto można doswiadczyć w polskim kinie.

Nie będę więcej zdradzał. “Monument” jest opowieścią opartą na konkretnym rdzeniu, ale posiadającym różne oblicza, które trzeba odkryć samemu, w czym żadne spoilery nie pomogą, a mogą jedynie odebrać wymaganą w tym przypadku ciekawość. Kończąc ten opis zachęcam do zapoznania się tym filmem, ponieważ nie często na naszym rodzimym podwórku można doświadczyć podobnych wrażeń.

8/10

Tytuł Oryginalny: Monument

Reżyseria: Jagoda Szelc

Rok Produkcji: 2018