Katastrofa na placu budowy sprawia kłopoty należącej do Anne (Isabelle Huppert) firmy. Jej dorosły syn (Franz Rogowski) zamiast wdrażać się w rolę przyszłego dyrektora wpada w alkoholizm. Dwunastoletnia Eva (Fantine Harduin) cierpi na depresję oraz ma zapędy socjopatyczne. Rozwiedziony Thomas (Mathieu Kassovitz) układa życie z nową kobietą oraz komunikuje się jednocześnie z nową kochanką. Ponadto nestor rodu Georges (Jean Louis Trintignant) robi co może, by zakończyć swoje życie. Tak w skrócie przedstwia się sytuacja w domu Laurentów, bogatej rodziny z Calais, która staje przed obliczem tragedii.
Haneke w “Happy End” wykorzystuje różne zabiegi, by pogłębić uczucie intymności między widzem a Laurentami. Nagrania ze smartfonu, wgląd w pisane emaile czy wiadomości na portalach społecznościowych dają bezpośredni widok na sprawy, które starannie ukrywane przed światłem dziennym nawarstwiają się powoli, przyczyniając się do nieuchronnej tragedii. Charakterystyczne są również częste, długie ujęcia bez cięć. Teoretycznie wydają się zbędne, wydłużając jedynie w wielu przypadkach sceny. Wbrew pozorom jednak nie są to jedynie wypełniacze. Te ujęcia pogłębiają jeszcze bardziej więź z filmową rodziną, umożliwiają dokładniejszą obserwację ich emocji oraz dają czas na ich przetrawienie. Spośród wielu aktorów największą uwagę przykuwa Fantine Harduin, która pomimo młodego wieku potrafiła wykreować postać mającej depresję dziewczynki.
Film nie przedstawia konkretnej opowieści, majacej początek i koniec. Jest to bardziej chronologicznie uporządkowany zlepek fragmentów życia Laurentów, których jedynymi punktami wspólnymi jest wyjściowy wypadek na budowie, przyczyniający się do eskalacji problemów tego domu oraz zakończenie, gdzie wszystkie postaci pojawiają się w jednym miejscu. Zabieg ten, choć przez większosć czasu działa, powoduje również zaniedbanie niektórych postaci. Przede wszystkim wątek Pierra Laurenta pojawia się sporadycznie, nie wprowadza niczego szczególnego do całości i zdaje się być jedynie elementem służącym do wprowadzenia motywu alkoholizmu. Co prawda wraz z Evą zwiastuje brak świetlanej przyszłości, jednakże w przeciwieństwie do niej film bez Pierra na niczym by nie stracił. Wadą dla niektórych mogą się okazać również wyżej wymienione długie ujęcia. Ich częste występowanie może nużyć, jednak ten punkt bardziej traktuję jako ostrzeżenie, gdyż bez nich intymny kontakt z filmem nie byłby taki pełny.
Michael Haneke stworzył obraz intrygujący, ale wbrew pozorom bezpieczny. Nie ma właściwie niczego, co mogłoby zszokować lub nie pojawiłoby się już wcześniej w innych dziełach. Ponadto występujące tu nawiązania do sytuacji społeczno-politycznej (akcja dzieje się w Calais) również nie mają istotnego wpływu na fabułę, znajdując się gdzieś na trzecim planie. To bezpieczeństwo może spowodować uczucie niedosytu u wielbicieli twórcy Funny Games, którzy jednak mimo wszystko nie powinni być zawiedzeni.
7/10